4-8.12.2024 / Białystok

Krwiożercze choinki, czyli głębokie przesłanie filmów klasy B

Krwiożercze choinki, czyli głębokie przesłanie filmów klasy B

ŻUBROFFCE towarzyszą warsztaty dziennikarskie Magdy Sendeckiej „Pisząc i myśląc o filmie”. Uczestnicy warsztatów doskonalą m.in. pisanie recenzji, skracanie tekstów, przygotowywanie i opracowywanie wywiadów. Oto pierwsze efekty warsztatów! 

 

Krwiożercze choinki, czyli głębokie przesłanie filmów klasy B

Jeśli organizator wita Cię słowami – „Dywany są świeżo prane, spokojnie można się na nich kłaść”, to wiadomo, że nie będzie normalnie. I nie było! Już po raz drugi w ramach Żubroffki, tym razem w Zmianie Klimatu, odbył się pokaz Midnight shorts. Midnight shorts to właściwie nie tylko pokaz filmowy, to wydarzenie, na którym, jak sugeruje organizator, między jednym a drugim Żubrem czy kieliszkiem żubrówki, ogląda się filmy. Towarzyszy temu luźna, przyjazna atmosfera, ale to cecha całego festiwalu.

Wybrane w tym roku filmy klasy B nie są skierowane do każdego i nie do każdego trafiać mają. Widz musi być przygotowany na sporą dozę szaleństwa, krwi i ogólne „what?!”. Filmy były – dosłownie – i śmieszne, i straszne. Można było zobaczyć spektrum przeróżnych dziwadeł, potworów, sposobów umierania i… intymnych części ciała. Wisienką na torcie miał być francuski film „La Bifle” wybrany na Tydzień Krytyki Filmowej w Cannes. W języku francuskim „La Bifle” oznacza uderzenie penisem, zresztą słowo na „ch” było używane w filmie nagminnie, soczyście i z premedytacją. Fabuła odnosi się do walki głównego bohatera ze swoimi kompleksami, odnoszącymi się do rozmiaru jego płci. Chcąc zdobyć kobietę, którą kocha, decyduje się on na starcie z Ti–Kongiem, znanym aktorem filmów kung-fu, który walczy swoim monstrualnym chu… przepraszam, penisem. Była to ostatnia pozycja Midnight shortsów i odbyła się zdecydowanie za późno. Śmiech zmieszał się z ziewaniem i „La Bifle” wypadł chu… hm… – średnio…

Natomiast największe wrażenie zrobił na mnie film „Treevenge”, w którym bożonarodzeniowe choinki mszczą się na swoich oprawcach za wycięcie i wywiezienie ich z lasu, co w ich zielonych oczach stanowi leśny holokaust. Krwawa wendetta dotyka jednak wszystkich, czy to okrutnego drwala, czy niewinne niemowlę w różowym beciku. „Tylko nie moje dziecko!!” krzyczy rozrywana przez choinkę matka, ale choinki nie słuchają nikogo… Szczęka opada!

Pokaz był przydługi, biorąc pod uwagę późną porę i twarde krzesła. Jednak czy warto było? No pewnie!! Morderca z głową kota, krwiożercze choinki, zdeformowane człekokształtne dziecko, niezdarna poczwara kałamarnicowata – to tylko kilka potworów, jakie mogliśmy zobaczyć. Jednakże różnobarwny pochód filmowych pokrak, piętrzące się ohydy, hektolitry utraconej krwi i tak nie przyćmią faktu, że największym potworem nieustająco jest człowiek…

Gosia Żuk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *