Szwed Mans Berthas opowiada historię bez użycia dialogów, nie poznamy też imion bohaterów czy nazwy przysypanej śniegiem miejscowości. Zimowa sceneria to nie tylko widok za oknem, to również klimat panujący w chatce: lodowaty chłód zdmuchnął ognisko domowe.
Życiem dwójki bohaterów, małżeństwa ze stażem, wstrząsa pojawienie się leciwego mężczyzny. Kobieta z uśmiechem zaprasza do siebie gościa, który od wejścia zaczyna ją adorować. Mężowi w obliczu zagrożenia stratą żony i dachu nad głową, zaczyna zależeć na tym co ma. Dochodzi do spięcia między mężczyznami, a potem do pojedynku. Panowie pojedynkują się jak dżentelmeni,:wybierają ustronne miejsce, ustawiają się bokiem do siebie, podnoszą broń i naciskają na spust. Sytuacja powtarza się w kolejnych dniach. Gdzieś w całej tej awanturze dużych chłopców tracimy pierwotny kontekst. Walka dla walki staje się ważniejsza od emocji.
Choć żona powinna czuć się uradowana, że walczy się o jej względy, jest zmęczona konsekwencjami potyczek. Oprócz obowiązków jakie ma na głowie jako gospodyni domowa, musi także zajmować się zszywaniem ran i zakładaniem opatrunków. Gdy nastaje nowy dzień, mężczyźni ponownie ustawiają się naprzeciw siebie z naładowanymi pistoletami. Z czasem ich strzelanina przeradza się w pośmiewisko. Kobieta po pewnym czasie nie jest już w stanie dłużej przyglądać się nieporadności amantów – w efektowny stylu znajduje wyjście z impasu. Odnajduje siłę i niezależność. Z sennego letargu nareszcie wybudza się mistrz.
Daniel Gryżenia