4-8.12.2024 / Białystok

Chapmion – recenzja (Daniel Gryżenia)

Chapmion – recenzja (Daniel Gryżenia)

Szwed Mans Berthas opowiada historię bez użycia dialogów, nie poznamy też imion bohaterów czy nazwy przysypanej śniegiem miejscowości. Zimowa sceneria to nie tylko widok za oknem, to również  klimat panujący w chatce: lodowaty chłód zdmuchnął ognisko domowe.

Życiem dwójki bohaterów, małżeństwa ze stażem, wstrząsa pojawienie się leciwego mężczyzny. Kobieta z uśmiechem zaprasza do siebie gościa, który od wejścia zaczyna ją adorować. Mężowi w obliczu zagrożenia stratą żony i dachu nad głową, zaczyna zależeć na tym co ma. Dochodzi do spięcia między mężczyznami, a potem do pojedynku. Panowie pojedynkują się jak dżentelmeni,:wybierają ustronne miejsce, ustawiają się bokiem do siebie, podnoszą broń i naciskają na spust. Sytuacja powtarza się w kolejnych dniach.  Gdzieś w całej tej awanturze dużych chłopców tracimy pierwotny kontekst. Walka dla walki staje się ważniejsza od emocji.

Choć żona powinna czuć się uradowana, że walczy się o jej względy, jest zmęczona konsekwencjami potyczek. Oprócz obowiązków jakie ma na głowie jako gospodyni domowa, musi także zajmować się zszywaniem ran i zakładaniem opatrunków. Gdy nastaje nowy dzień, mężczyźni ponownie ustawiają się naprzeciw siebie z naładowanymi pistoletami. Z czasem ich strzelanina przeradza się w pośmiewisko. Kobieta po pewnym czasie nie jest już w stanie dłużej przyglądać się nieporadności amantów – w efektowny stylu znajduje wyjście z impasu. Odnajduje siłę i niezależność. Z sennego letargu nareszcie wybudza się mistrz.

Daniel Gryżenia